sobota, 17 grudnia 2011

Świątecznie...

Oj dawno, dawno mnie tutaj nie było. No cóż... trudno mi jakoś znaleźć czas... Ale czy to ja jedyna chciałabym dodać kilka godzin do doby ? :) Troszkę sobie pokleiłam na święta. W końcu na mojej choince zawiśnie kilka moich bombek. Strasznie się cieszę. Moje dzieci jeszcze takie nie za duże więc i bombki takie sobie dziecięce. Chciałabym jeszcze choć raz poczuć się jak dziecko i jego oczami zobaczyć święta... Przeżyć ten dreszczyk emocji kiedy rozpakowuje się prezenty, to czekanie na pierwszą gwiazdkę, konkurs kto nie prześpi pasterki i pójdzie do kościoła... Ach... Wszystkim Wam odwiedzającym mnie tutaj życzę właśnie takich świąt....
Ponieważ ogromnie spodobał mi się kształt drewnianej anielicy postanowiłam na święta zrobić kartki dla bliskich z jej  wykorzystaniem. A wyszło to tak...
Zapomniałabym o świątecznych mydełkach :)

No i tradycji stać się musi za dość... Kilka zeszłorocznych bombek, które nie na mojej choince zawisły :)

sobota, 6 sierpnia 2011

Moje ostatnie wymęczone

Ależ ja mam zapał do pracy ostatnio... Fiu, fiu.... Może gdybym miała więcej czasu... Czuję się ostatnio koszmarnie...Mam takie przeczucie, że powinnam zrobić porządki wokół, ale sił mi brak.  Nic mnie nie cieszy, nic mi się nie chce... Nawet pogoda nie pomaga i słońce jakieś ciemniejsze. Próbuję wziąć się w garść ale nie wychodzi. Nie długo to i mucha będzie się bała przelecieć obok mnie bo sympatyczna jestem nad wyraz... Cudem koleżanki mogą ze mną wytrzymać... Ale się porobiło...

Na początek mój koszmar, który spać mi nie daje.... Doniczka. Niby taka zwyczajna ale jak już zabrałam się do ścierania wzorków świątecznych to stała się zmorą. Jedną prawie zrobiłam. Zostało lakierowanie, może jakieś cieniowanie... Choć przez myśl przechodzą mi kropeczki... A co Wy na to? cieniowanie czy kropeczki czy wszystko na raz....




No i takie coś mi wyszło i jak by czegoś brakowało...







Zrobiłam jeszcze taką biżuterię. Naoglądałam się  na forum takich cudowności. Dziewczyny robią tam takie cudeńka... Moje może nie idealne ale takie wymarzone... Z takich brzydali popisanych....



Zrobiłam sobie takie coś.... w dobrze Wam znanym pudełku :)) super się prezentuje prawda?






Pozdrawiam Was cieplutko. Mam nadzieję, że niebawem wrócę w dużo lepszym nastroju...

piątek, 5 sierpnia 2011

Prezent dla Mamusi :)

Oj daaawno mnie nie było. Ale wakacje mam bardzo pracowite. Mam wrażenie, że doba jest za krótka... Dziś też wpadłam tylko na momencik. Zrobiłam chustecznik dla mamy na imieniny... Mamie Ani podobał się bardzo :) I pasuje do dębowych mebelków...



sobota, 16 lipca 2011

Kolejny prezent dla lipcowej jubilatki :)

Ależ ten lipiec bogaty w imprezy... Zrobiłam dla koleżanki chustecznik.  Czy udany oceńcie sami... Szczerze przyznam, że nie wiem czy się podobał. Jubilatce zabrakło czasu na komisyjne :) oglądanie prezentów. Pogoda dopisała, grill się udał, towarzystwo wspaniałe a co za ty idzie i klimat fantastyczny... ale żyję w niewiedzy :)



poniedziałek, 11 lipca 2011

Coś pierwszego i coś zupełnie nowego :)

Dzisiaj będzie króciutko. Choć dzień się jeszcze nie skończył, ja już marzę  o odpoczynku :) Okropnie pracowity dla mnie ten poniedziałek. A mówią, że jaki poniedziałek taki cały tydzień... :) Już się boję :)))

Jak wcześniej pisałam, będę pokazywała Wam moje pierwsze prace... Te takie jeszcze ze szkolenia. Zrobiłam zdjęcie mojej naj, naj pierwszejszej :) pracy. Przed nią tylko słyszałam o decoupage'u. Moja pierwsza i jak dotąd ostatnia deseczka. Dziś jak na nią patrzę śmiać mi się chce... Ale pamiętam jaka byłam dumna gdy ją zrobiłam. Z resztą od razu wiedziałam kto ją dostanie - moja córcia Martusia.
Dlatego tak mocno na różowo :)



A teraz czas na coś zupełnie nowego. Wczoraj moja koleżanka obchodziła urodziny. Powędrował do niej listownik. Miała dostać coś zupełnie innego, ale gdy po raz kolejny byłam świadkiem poszukiwania zaginionego listu, stwierdziłam że to będzie najlepszy prezent. I faktycznie koleżanka uszczęśliwiona, prezent się podobał a co najważniejsze na pewno się przyda.






I zapomniałabym o kluczniku :) Stało sobie biedactwo aż przyszła koleżanka i przygarnęła... Kupiłam totalny złom w sklepie po 5 zł :) Oj nie było łatwo zrobić z tego coś... W domu okazało się,  że gdzieś coś pękło, gdzieś coś odpadło... Totalna porażka... Nie mogę sobie darować, ze nie zrobiłam zdjęć przed...  No cóż pozostało  mi pokazać zdjęcia po...





Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego poniedziałku :))

czwartek, 7 lipca 2011

Od tego się zaczęło...

Tak sobie pomyślałam, że najlepiej zacząć od początku :) Jak decoupage stał się sporą częścią mojego życia...
Jako rasowa kura domowa (raczej z przymusu niż z wyboru) i jako częsty bywalec urzędu pracy wypatrzyłam sobie kurs "Decoupage od podstaw" czy coś takiego... Walczyłam jak lwica o miejsce i dzień przed rozpoczęciem szkolenia okazało się, ze ktoś zrezygnował (o jak ja temu komuś baardzo dziękuję!!!)... I wtedy się zaczęło. Już na pierwszych zajęciach wpadłam jak śliwka w kompot... A z każdym dniem robiło się coraz ciekawiej... Od deski, po świeczniki, podstawki pod świece,  szyldziki, talerze i bombki (na wielką prośbę kursantek i kursantów). W fantastycznej atmosferze, otoczona pędzelkami, gąbkami, farbkami, klejami, lakierami i innymi cudeńkami, pod czujnym okiem instruktorki Hogis (bądź co bądź fantastycznej osoby), popłynęłam.... i płynę do dziś :) Pokarzę Wam kilka zdjęć moich pierwszych prac... Ale po woli muszę dostać się do zaczarowanego kuferka i je odkopać. Dziś prezentuję moje pierwsze pudełko a co za tym idzie trzecią przygodę (bo był jeszcze talerz i podstawka pod świecę) z kraczkiem dwuskładnikowym.

A teraz dzisiaj skończone pudełko. Z tym samym motywem co kot mamrot. Ponieważ kocisko na stałe zagościło w sypialni, postanowiłam zrobić kilka rzeczy pasujących do kociego garnituru :) Oto pudełko...