Zeszłej niedzieli wybrałam się na spacer nad morze... Nie mam daleko ale i tak trzeba było mnie wyciagać. Mgła, ze nic nie widać, mokre powietrze, zero słońca... Czyli nic co by mogło mnie przekonać do wyjścia z domu :)... A jednak... Dałam się namówić... I przytargałam z plaży deskę... :)) Tak mi się podobała, ze mimo jeszcze sporej drogi do domu postanowiłam ją przygarnąć. Całą drogę kombinowałam, co by z niej zrobić. Bo przecież jak ją juz przyniosę to nie wrzucę do pieca... No i wymyśliłam sobie taki oto wieszaczek do łazienki :)) A że w ścianie utknęły na dobre dwa kołki po starym grzejniku...
Oto moj wieszaczek
Zdjęcia pewnie nie najlepsze, ale całkowicie nie mam talentu do fotografii... I jak??? Co myślicie o moim wieszaczku?
Pozdrawiam Was cieplutko...
Śliczny wieszaczek i serducha też :) Aż szkoda będzie na nim coś wieszać i go zasłaniać :) Wyobrażam sobie jak perfekcyjnie są zrobione... serduszko, które dostałam w tym roku też jest takie.. mmrrr... jeszcze raz dziękuję za prezenty :*
OdpowiedzUsuńPodoba się. Fajnie się te różyczki z surowością dechy skomponowały. I ja bym tego na wieszaczek też nie przerabiała, tylko zostawiła jako takie"cieszyoko". :)
OdpowiedzUsuń